sobota, 11 sierpnia 2012

O czym mówi nam ADI?


Stosowanie słodzików i konserwantów wciąż budzi sporo kontrowersji. Z jednej strony pojawiają się informacje o ich rakotwórczych właściwościach, z drugiej płyną informacje mające uspokoić konsumentów. Organizacje zajmujące się dopuszczaniem poszczególnych substancji do obrotu, opierają się na wynikach badań naukowych. Tutaj również pojawiają się wątpliwości. Nie cichną spekulacje nt. opłacania przez koncerny zespołów badawczych. Gdyby takie sytuacje miały miejsce, to mogłoby to oznaczać, iż niektóre z dopuszczonych substancji wpływają niekorzystnie na nasz organizm. Jak jest naprawdę? Każdy musi sam udzielić sobie odpowiedzi na to pytanie. Celem mojej notki nie jest snucie przypuszczeń nt. korupcji lub jej braku.

Chciałabym Was uczulić na pewne zjawisko. Takie organizacje jak FDA (Food Drug Administration) ustalają wskaźnik ADI (dopuszczalne dzienne pobranie). Zakłada się, iż jeśli codziennie będziemy dostarczać do swojego organizmu taką ilość danej substancji, to nie odczujemy negatywnych skutków jej obecności. Wartość jest zazwyczaj podana w mg na kg masy ciała. Załóżmy, że ADI dla benzoesanu sodu wynosi 7 mg/kg. Jeśli ważymy 50 kg, to możemy dziennie spożyć 350 mg tego konserwantu. Istnieją normy, które ograniczają stosowanie pewnych składników. Pamiętajmy jednak, że te regulacje ulegają nieustannym zmianom, ponieważ nauka nie stoi w miejscu. Za 10 lat może okazać się, że dana substancja jednak jest rakotwórcza i wówczas będzie ona wycofywana.

Załóżmy, że od czasu do czasu kupujemy napój gazowany konserwowany benzoesanem sodu. O ile picie takiej oranżady od czasu do czasu nie jest groźne, o tyle jednoczesne spożywanie napoju, margaryny, gotowanych krewetek zawierających ten konserwant, już może okazać się dla nas ryzykowne. Dochodzi bowiem do kumulacji tego benzoesanu sodu. Sama oranżada może zawierać taką dawkę konserwantu, która nie przekracza ADI, ale już decydując się na zestaw oranżada+margaryna+gotowane krewetki możemy przekroczyć swój dzienny limit.

Wskaźnik ADI określa dopuszczalne dzienne pobranie. Pod sformułowaniem „pobranie” rozumiemy nie tylko dostarczenie danej substancji wraz z żywnością, ale dotyczy ono także kosmetyków, leków i zanieczyszczeń obecnych w powietrzu.

Codzienne picie oranżady i zajadanie konserw rybnych zawierających benzoesan sodu nie przyniesie od razu negatywnych skutków. Niektóre substancje odkładają się w tkankach i dają o sobie znać po kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu latach. Nie jesteśmy jednak bezbronni, nasza wątroba ma za zadanie metabolizować ksenobiotyki (substancje obce). Jesteśmy wyposażeni w stosowne enzymy np. cytochrom P450. Nie musimy panikować na widok konserwantu w składzie, ale warto pamiętać o tym, by ograniczyć ilość produktów zawierających tego typu substancje.

Aby lepiej zobrazować moje wywody, posłużę się przykładem. W przypadku napojów gazowanych stężenie benzoesanu sodu nie może przekraczać 0,15g na litr. Załóżmy, że ADI dla benzoesanu sodu wynosi 0,01 g/kg masy ciała Jeśli ważymy 50 kg, to dziennie możemy dostarczyć swojemu organizmowi 0,5 g tego konserwantu. To oznacza, że możemy wypić 3,33 litra oranżady. Załóżmy, że nasza córka waży 10 kg. Zatem może ona przyjąć 0,1 g benzoesanu sodu, czyli może maksymalnie wypić 0,67 litra oranżady.

Moja dzisiejsza notka nie ma na celu piętnowania konserwantów i słodzików. Każdy sam musi zdecydować, czy spożywa produkty zawierające tego typu związki, czy sięga po żywność, którą musi skonsumować w ciągu najbliższych kilku dni. Chciałam tylko przybliżyć Wam wskaźnik ADI. Już Paracelsus zauważył, że: „każda substancja jest i nie jest trucizną, tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną”.


PS Zwracacie uwagę na skład produktu, zanim przystąpicie do jego zakupu?
karminowe.usta

6 komentarzy:

  1. Coraz częściej zwracam uwagę na składy ksmetyków, choć jeszcze nie wszystko jest dla mnie zrozumiałe.
    Dobry przykład z tym dzieckiem. Przez ostatnie 5 lat jstem ciągle z dziećmi i młodzieżą i niestety kiepsko wygląda ich sposób żywienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same słodycze i kanapki z Nutellą... Swego czasu sama tak jadłam, ale w końcu zmądrzałam. Może część dzieciaków też się opamięta.

      Usuń
    2. Myślę, że tak - część będzie zwracała uwagę na to co je. Tym bardziej, że pojawia się tzw. "moda na bycie eko", coś może z tej mody zostania na stałe odnosnie jedzenia i sięgania po owoce, zioła, warzywa. Mam taką nadzieję. :)
      Kanapka z nutellą... mmm... rozmarzyłam się. :P Ale szybko biegnę po brzoskwinię z ogrodu. :)

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że to nie tylko ślepe podążanie za modą, ale że za stylem eko idą też jakieś przemyślenia. Myślę, że szkołach przydałyby się zajęcia, na których uczono by racjonalnego odżywiania. Trzeba wyrobić zdrowe nawyki;)

      Mnie do Nutelli nie ciągnie, ale za to często mam ochotę na anyżki:D Ale wtedy kupuję banany, które uwielbiam:)

      Usuń
  2. Zawsze patrzę na skład produktu, który kupuję. Zawsze jest mi smutno, gdy coś, co uwielbiam okazuje się, że zawiera dużo chemicznych środków. Wtedy mam dylemat - chwila pyszności, czy moje zdrowie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w końcu odzwyczaiłam się od chipsów, które są bombą toksyn...

      Usuń